niedziela, 19 grudnia 2010

za rzekę w cień drzew

za rzekę
twórczość hemingwaya znałam jedynie z czasów szkolnych. od dawna sobie mówiłam, że jeszcze po niego kiedyś sięgnę i to kiedyś trochę się przeciągało. przez przypadek trafiłam na za rzekę, w cień drzew i bez wcześniejszej znajomości utworu zaczęłam czytać.

tak samo jak wiele innych utworów hemingwaya tak i ten oparty jest na jego osobistych doświadczeniach. główny bohater to schorowany 50-letni pułkownik zakochany w młodziutkiej włoszce, która również darzy go pełnym oddania uczuciem. cały środek powieści to dialogi pomiędzy ukochanymi, którzy na każdym kroku zapewniają siebie o swoich szczerych uczuciach, pragnieniach i obawach dotyczących śmierci, wojny, rozstania. rozmowy te pełne są uprzejmości, jednak słodycz tę niweluje wizja rozstania oraz atmosfera wojny i przeżyć z nią związanych.
tęsknota za tak wszechogarniającym uczuciem to główna zaleta tej powieści. nieistotne tym razem są różnice pokoleniowe, narodowościowe czy chociażby charakteru. ten romans pomiędzy oddanymi sobie ludźmi istnieje, nawet jeśli tylko w głowie pisarza, bo w rzeczywistości hemingwayowi nie udało się utrzymać tego związku. a zwrot córeczko, jakim najchętniej posługiwał się pułkownik, mówiąc do swojej kochanki, urzekał mnie za każdym razem, kiedy pojawiał się w tekście.

ocena: 4/6.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz