wtorek, 26 lipca 2011

wyspa


mam wrażenie, że każdy kto jedzie do grecji, zabiera tę książkę ze sobą. w zeszłym roku nie udało mi się jej zdobyć na czas, w tym natomiast stwierdziłam, że nie odpuszczę i wyspa brytyjskiej pisarki victorii hislop powędrowała ze mną na kretę.


akcja powieści dzieje się właśnie na krecie, w place - małym miasteczku położonym w północno-zachodniej części wyspy. alexis, młoda pani archeolog, postanawia dowiedzieć się czegoś na temat rodziny swojej matki. do tej pory był to temat tabu, jednak nadszedł moment, by odkryć rodzinne tajemnice. w tym celu alexis udaje się do plaki, skąd od razu zauważa małą wyspę - spinalongę - miejsce zesłania trędowatych. w miejscowości spotyka starą przyjaciółkę swojej mamy, której zadaniem jest przekazanie wszystkiego, co wie na temat rodziny matki alexis. tak zaczyna się ta pełna kreteńskiego uroku, ale też sentymentalna i trochę egzaltowana opowieść, gdzie tragedie nie dają odpocząć poczciwych ludziom, tylko podchodzą do nich z każdej strony życia i bezczelnie atakują. choroby, morderstwa, zesłania, zdrady - odnajdziemy w tej książce wszystko, czego na pewno sami nie chcielibyśmy doświadczyć. jedna historia pociąga za sobą kolejną i nie sposób oderwać się od każdej z nich, nie dowiadując się wcześniej, co będzie dalej...

wcześniej specjalnie nie przepadałam za tego rodzaju pokoleniowymi historiami, jednak tym razem wyspa przypadła mi do gustu. to wciągająca, mądra, czasem przewidywalna, napisana prostym językiem opowieść, którą polecam wrażliwcom. chusteczki też się przydadzą ;)


ocena: 5/6.


zapomniałam wspomnieć, że będąc w chanii (miejscowość na krecie), trafiliśmy na wystawę poświęconą mini-serialowi nakręconemu na podstawie tej książki. w grecji ta powieść była takim hitem, że przeniesiono ją na ekran telewizyjny.



poniedziałek, 25 lipca 2011

babie lato

z philippem bessonem jest jak z amelie nothomb. ich książki chłonie się podczas jednej podróży pociągiem, jednego spaceru do parku czy jednego wieczoru przed snem. i wbrew pozorom nie jest to zarzut.

jestem blisko przeczytania wszystkich książek bessona wydanych u nas w polsce. babie lato jest jego "moją" czwartą powieścią i należy do "typowych" książek tego autora - małe miasteczko, skupienie na dwóch (może trzech) bohaterach, niewielka akcja, psychologiczne podejście do człowieka. dla mnie niewiele więcej potrzeba, żeby uznać jego powieść za udaną, gdyż philippe besson zgrabnie prowadzi czytelnika po zaułkach myśli bohaterów. tym razem wziął pod swoje skrzydła parę, która spotyka się po pięciu latach, poprzedzonych trudnym rozstaniem. tłem dla ich rozmowy jest mała duszna kawiarnia, do której nie zagląda nikt poza barmanem, wspólnym znajomym obojga. 
pomimo iż ich spotkanie jest zupełnie przypadkowe, gdyż przy rozstaniu obiecali sobie, że nigdy więcej się nie będą kontaktować, to jednak uczucia powstałe w ciągu ich kilkuletniego związku dają o sobie znać nawet po tych pięciu latach, włącznie z żalami, pretensjami i próbami zapomnienia o tym, co złe. wszystko wraca. bohaterowie początkowo próbują rozmawiać ze sobą w taki sposób, żeby ukryć własne słabości i nie przyznawać się do tego, co ich dręczy, jednak żeby wszystko stało się jasne, potrzebna jest im szczerość, która powoli nadchodzi...

mądra to książka. piękna i pomimo tylko 150 stron, pełna wielu ludzkich zmagań, zwłaszcza jeśli te zmagania dotyczą uczuć wobec drugiego człowieka. nic tu więcej nie dodam, po prostu polecam!



ocena: 5/6.

poniedziałek, 11 lipca 2011

podróż zimowa

ta króciutka powiastka z jednej strony może powodować niedosyt, a z drugiej radość, że amelie nothomb wydała po raz kolejny coś niedługiego, coś psychologicznego, coś dokładnie w jej stylu. 

ja zaliczam się do tej drugiej grupy, gdyż wszystko, co zostało napisane przez tę belgijską pisarkę idealnie komponuje się w mojej głowie i tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że amelie nothomb jest niezwykle oryginalną postacią. nie wiem, skąd jej do głowy przychodzą pomysły na książki, ale zazdroszczę jej tworzenia niebanalnych historii w tak krótkich objętościach. większość jej książek ma około 100 stron.

tym razem amelie przedstawia nam zoilę - mężczyznę, który z powodu zawodu miłosnego postanawia rozbić samolot. tuż przed wylotem spisuje swoje myśli i cofa się do przeszłości, z racji tego możemy się dowiedzieć, jak potoczyła się jego historia miłosna, a raczej antymiłosna.

dla mnie w tej książce zawarta jest stuprecontowa pani nothomb - mocno wnikająca w bohaterów, pomijająca wszelkie zbędne opisy i przechodząca do sedna sprawy pisarka. taką ją lubię i taka mi się póki co nie nudzi, wiec polecam tę krótką historię waszym oczom.

mnie natomiast najbardziej przypadł mi do serca fragment o zakochiwaniu się zimą.



ocena: 5/6.