agnieszka drotkiewicz stworzyła niezwykłą atmosferę, zapraszając do rozmowy dziesiątkę mniej lub bardziej znanych osób. kluczem tych wywiadów miała być odpowiedź na pytanie jak żyć? i chociaż spodziewałam się pewnego rodzaju banałów, to muszę przyznać, że nic takiego w zamian nie otrzymałam.
książkę rozpoczyna wywiad z redaktorką miesięcznika midrasz bellą szwarcman-czarnotą, która wspomina o kulturze żydowskiej, o tradycji kulinarnej, która spaja rodzinę, o tytułowym stwierdzeniu, że "jeszcze dzisiaj nie usiadłam", w którym jest zawarta cała kwintesencja, z jednej strony mówiąca o poczuciu krzywdy, a z drugiej świadcząca o triumfie i pracowitości.
o pracy totalnej mówi również monika richardson, która zmieniała kierunek swojej kariery wielokrotnie. w wywiadzie tym skupia się na rodzinie, przygodzie z mainstreamem i chwytaniem mitycznego teraz.
do historii natomiast wraca basil kerski, który od trzydziestu lat mieszka w berlinie i opowiada o swojej polskości w tym mieście, przywodząc na myśl ulubionych pisarzy i bohaterów ich książek.
interesującą jest rozmowa z lek. med. hanną kowalczyk, która obecnie zajmuje się medycyną informacyjną, bazującą na naturalnych możliwościach naszego organizmu: w myśl medycyny informacyjnej w dłoń czy w stopę wpisany jest cały organizm, a z drugiej strony wszechświat jest wpisany w nas, a my we wszechświat, że składniki, które budują nasze ciało, budują również skałę.
najbardziej ciekawa byłam wywiadów z dwoma pisarkami: dorota masłowską i sylwią chutnik. masłowska dała się pokazać jako normalna dziewczyna, której sukces nie zawrócił w głowie, ale przyznaje, że może być on niebezpieczny: moment spełnienia jest bardzo niebezpieczny, ponieważ spełnienie samo w sobie ma coś z końca. więc może lepiej, jak ten sukces trafia na niesfrustrowany, jeszcze nietoksykowany łaknieniem go grunt. bo inaczej łatwo o wendetę.
sylwia chutnik skupia sie na polskim feminiźmie i próbie radzenia sobie z rzeczywistością, a najważniejsze to mieć kręgosłup, cel, drabinę swojego życia, bez której ani rusz, bo można łatwo się pogubić.
w wywiadach tych agnieszka drotkiewicz jest bardzo aktywna. z jej wypowiedzi można by skleić mądry, interesujący monolog. jej rola nie ogranicza się do suchych pytań, lecz odpowiednio naprowadza swoich rozmówców, tworząc klimat, gdzie wszyscy siedzą przy jednym stole, śmieją się, rozmawiają o literaturze, filmach, winie, jedzeniu i przeprowadzkach.
ocena: 6/6.
W tym samym czasie, prawie!
OdpowiedzUsuńUśmiecham się do komputera :-)))
Pozdrawiam ciepło.
Lubię Drotkiewicz. Pamiętam, jak zareagowałam, gdy po raz pierwszy przeczytałam "Paris London Dachau". Było mniej więcej tak:
OdpowiedzUsuńBOŻE.
Cudowne!
Genialne...
Chcę-tak-pisać.
amen w pacierzu.
limonka, taaak, drotkiewicz i jej pierwsze pisanie było piękne :} i takie pozostało.
OdpowiedzUsuńDopisałam do listy: "Przeczytać"
OdpowiedzUsuńAjajaj i co tu pierwsze przeczytać: "Paris London Dachau" czy " Jeszcze dzisiaj nie usiadłam"?
OdpowiedzUsuńto dwie zupełnie różne książki, ale 'paris...' była pierwsza, więc może najpierw? ;)
Usuń