piątek, 29 kwietnia 2011

jeden dzień

raz na jakiś czas daję się ponieść temu, co mówią w telewizji, a zwłaszcza co poleca anna dziewit. ściślej mówiąc, jedną z omawianych przez nią książek był właśnie jeden dzień davida nichollsa i jej opinia przekonała mnie, że niekoniecznie musi być to tani i przeciętny bestseller (ach, te bestsellery...), tylko całkiem mądra, zabawna i wciągająca książka.

największe zainteresowanie wzbudziła we mnie forma utworu. powieść zaczyna się 15 lipca 1988, kiedy emma i dexter po skończonych studiach spędzają ze sobą noc i następnie każde idzie w swoją stronę. rok po roku dowiadujemy się, jak żyją em i dex 15 lipca. ich drogi mają wspólne punkty oparte na wspomnieniach i potrzebie kontaktowania się ze sobą, zwłaszcza w trudnych chwilach. 

dexter robi karierę w mediach, a jego związki opierają się głównie na jednonocnych przygodach, emma natomiast pragnie zostać pisarką, a mężczyzn podświadomie odrzuca, gdyż tak naprawdę chciałaby być z dexterem. proste jak drut, jedno zakochane z drugim, drugie nie chce się angażować, ale z biegiem czasu i życia wszystko się zmienia i pozwala dostrzec bohaterom, co jest dla nich najważniejsze. zakończenie nie jest banalne, dodam na usprawiedliwienie tego, że aż taka prosta ta książka nie jest.

początkowo stwierdziłam, że historia jest trochę wymuszona i pretensjonalna, jednak po kilkudziesięciu stronach poszło już lepiej. godne uwagi są (niektóre) rozmowy dextera i emmy, zabawne i ironiczne. ciekawa jestem, które ich teksty pojawią się w filmie realizowanym na podstawie tej powieści. mam nadzieję, że nie zrobią z tego tandetnej historyjki, bo mimo wszystko ta historia może mieć swój klimat, z the smiths w tle.



ocena: 3,5/6.

wtorek, 19 kwietnia 2011

pływanie

po prostu powiedz mi kim jestem, a tym będę.
nie można uciec od swojej przeszłości na stałe. nie można jej opuścić, pozbyć się tej czarne dziury, która ciągnie w dół. prędzej czy później ona upomni się o swoje, o potrzebną uwagę i próbę pogodzenia się z tym, co było, zwłaszcza jeśli przez lata była ona wypierana, tak jak w przypadku głównej bohaterki pływania

głowa philomeny ash jest pełna tragicznych wydarzeń opierających się na chorobach, uzależnieniach, śmierci najbliższych osób z rodziny. ucieczką było pływanie, któremu młoda dziewczyna podporządkowała swoje życie. pod wodą czuła się bezpiecznie, kontrolowała swój każdy ruch, w przeciwieństwie do ruchów w życiu, które często były chaotyczne, nierozumiane i wyszydzane przez innych. 

przyszedł jednak czas, w którym nie było już treningów, nie było diety, nie było trenera, nie było pływania. kontuzja uniemożliwiła dalszą karierę i zmusiła pip (przezwisko philomeny) do zwrócenia swoich oczu na inne aspekty życia. tylko jak żyć, gdy dotychczasowe życie skupiało się głównie na pływaniu, bo wszystko inne - było zbyt trudne, by się tym zająć. trudne relacje w rodzinie nie pomagają, jednak philomena próbuje... a ta próba obraca się w swoiste dojrzewanie bohaterki.

nie jest to książka wybitna, ale niektóre fragmenty, zwłaszcza z trzeciej części książki, to małe perełki, opisujące stan psychiczny philomeny. nicola keegan została okrzyknięta objawieniem, jednak wstrzymałabym się z takimi stwierdzeniami. zdecydowanie sięgnę po kolejną powieść autorki, aby przekonać się, czy jej pisanie to prawdziwe literackie zjawisko czy tylko falstart.



ocena: 4,5/6.