niedziela, 23 stycznia 2011

1Q84 tom 1.

polski przekład „1Q84” autorstwa anny zielińskiej-elliott jest trzecim na świecie (po koreańskim i chińskim) tłumaczeniem najnowszej powieści harukiego murakamiego – tytuł nawiązuje do "1984" george’a orwella; po japońsku wyraz „dziewięć” wymawia się jak angielskie q, a q nawiązuje do słowa „question” – pytanie.

1Q84 to wielki popis pisarski murakamiego. tym razem autor wysunął na pierwszy plan okrucieństwo świata, działalność sekt, znęcanie się nad kobietami, a nawet małymi dziewczynkami. to wszystko brzmi bardzo bezwzględnie i jednocześnie realnie. jak dla mnie jest to najbardziej rzeczywista z jego wszystkich książek, aż do momentu... gdy pojawiają się little people. kim są i czym się zajmują - pozostawię to pytanie bez odpowiedzi, gdyż tak naprawdę po przeczytaniu pierwszego tomu, sama jeszcze tego nie wiem. 
pierwszy tom to swego rodzaju nakreślenie sytuacji, wprowadzenie w tajemniczy świat bohaterów osadzonych w głębokiej i niezbyt wesołej rzeczywistości. murakami nie zapomina o ulubionych przez czytelników elementach jego pisarstwa. podwójne życia bohaterów, tajemnice skrywane głęboko w podświadomości w pewnym momencie wychodzą na wierzch i zmuszają do zmierzenia się z rzeczywistością, zwłaszcza gdy weszło się do rzeki po samą szyję i trzeba uważać, by w niej nie utonąć.

powieść toczy się dwutorowo. na przemian opisywane są losy dwójki bohaterów. aomame to trenerka fitness, która po godzinach zajmuje się zabijaniem mężczyzn niebezpiecznych dla otaczających ich kobiet. aomame nie jest z nikim związana, od czasu do czasu udaje do swojego ulubionego baru w celu poderwania kogoś na jedną noc. gustuje w starszych mężczyznach, najlepiej łysiejących i o ładnym kształcie głowy. w pewnym momencie kobieta zaczyna zauważać dziwne rzeczy, które wokół niej się dzieją, np. widzi dwa księżyce i zupełnie nie pamięta pewnych ważnych wydarzeń, które działy się w jej kraju.. tengo natomiast to wykładowca matematyki, ukryty pisarz, który redaguje teksty innych autorów. pewnego dnia dostaje zlecenie poprawienia powieści młodej pisarki - fukaeri, która ma problemy z pisaniem i czytaniem (mimo wszystko napisała powieść!) oraz posługuje się urwanymi zdaniami, a w jej wypowiedziach brak jest intonacji i rytmu. tengo szybko nawiązuje kontakt z fukaeri, która obdarza go wielkim zaufaniem, i angażuje się w historię związaną z powietrzną poczwarką..

nie będę pisać więcej o fabule, bo lepiej przeczytać książkę samemu i dowiedzieć się więcej. historie bohaterów z początku niepowiązane ze sobą, z czasem zazębiają się coraz bardziej. wszystko jest owiane tajemnicą, a czytelnik musi zbierać poszczególne fragmenty, by na koniec ułożyć z nich swego rodzaju puzzle i dowiedzieć się, co się za nimi kryje. co prawda, to dopiero jedna trzecia historii, więc czasu jeszcze dużo przed odkryciem tajemnicy. mam tylko nadzieję, że prawda nie będzie tak do końca okrutna, jak się na razie zapowiada.

jednym słowem, murakami jest w świetnej formie i oby to była forma zwyżkowa!

ocena: 5/6.

niedziela, 16 stycznia 2011

pies, który biegł ku gwieździe

henning mankell to jeden z najpopularniejszych pisarzy szwedzkich. najbardziej znane są jego powieści kryminalne o wallanderze, jednak pisze on także powieści dla młodzieży.  
pies, który biegł ku gwieździe jest pierwszym tomem serii o joelu.

wszystko zaczęło się od psa. joel pewnej zimowej nocy dostrzega przez okno psa i postanawia założyć stowarzyszenie, które będzie zajmowało się poszukiwaniami psa, który biegł ku gwieździe. chłopiec potrzebuje zmiany, oderwania się od szarej, smutnej rzeczywistości. kiedy był mały, został opuszczony przez mamę, której nawet nie pamięta. jego tata samuel jest drwalem i całe dnie spędza w lesie. joel mówi, że jest sam dla siebie matką - robi zakupy, napala w piecu i gotuje ziemniaki. jedyną bliską osobą jest dla niego tata, który kiedyś był marynarzem i teraz opowiada synowi przeróżne historie o morzu, statkach i miejscach, które odwiedził. joel bardzo chciałby przeprowadzić się nad morze, jednak nie ma odwagi porozmawiać z ojcem o tym pomyśle. boi się pytać go o mamę, o nowy rower czy kuchenkę elektryczną, o cokolwiek. ich relacja ogranicza się do jedzenia wspólnych posiłków i opowieści o morzu.

pewnego dnia joel poznaje chłopca o imieniu tore, który już od pierwszego wejrzenia budzi w nim niepewność. mimo to przyjmuje go do swego stowarzyszenia i poniekąd pozwala nim kierować. tore nie jest zainteresowany szukaniem psa, uważa to za nudne zajęcie, więc wpada na pomysł, by uprzykrzać życie pewnej kobiety bez nosa o imieniu gertrud. joel nie chce być uznany za tchórza, więc działają razem, jednak po przykrym incydencie na moście sytuacja w życiu wszystkich bohaterów zmienia się diametralnie.

magiczny realizm ukazany w tej powieści to jej największa zaleta. książka jest kierowana do nastolatków, jednak z powodzeniem może przeczytać ją każdy dorosły człowiek, gdyż porusza problemy osamotnienia i niezrozumienia nie tylko w okresie dojrzewania. chłopięcy świat wciąga czytelnika w każdym wieku i sprawia, że chcemy się dowiedzieć, co będzie dalej z joelem, czy przeprowadzi się nad upragnione morze, czy zyska nowych przyjaciół, czy będzie w stanie nawiązać  dobrą relację ze swoim tatą samuelem. dalszy ciąg powieści możemy poznać, czytając kolejne części przygód joela. ja na pewno przeczytam.

ocena: 5/6.

środa, 5 stycznia 2011

czarnoksiężnik z archipelagu

nie przepadam za fantastyką i za kryminałami. bardzo rzadko po nie sięgam, tym razem było po części z konieczności, a po części sama chciałam, a nóż widelec mi się spodoba. i teraz nie wiem, w którą stronę ruszyć, czy dać się ponieść moim uprzedzeniom, czy zapomnieć o nich i skupić się na merytorycznej wartości. tak czy siak, raczej nie jestem zachwycona, chociaż zdaję sobie sprawę, że czarnoksiężnik z archipelagu to wielce chwalona i wynoszona na piedestał książka, zresztą jak cała saga zatytułowana ziemiomorze, której ta powieść jest pierwszą częścią.

jest to historia chłopca, który odkrywa w sobie talent do zmieniania rzeczywistości za pomocą magii. trafia pod opiekę wielkiego maga, który uczy go cierpliwości i pokory. jednak to nie jest to, o czym ged (takie nadano mu imię) marzył i postanawia rozpocząć naukę na wyspie, na której szkoli się czarnoksiężników. chłopiec (później już mężczyzna) jednak musi zmagać się ze swoim cieniem, który wypuszczony na wolność nie daje naszemu czarnoksiężnikowi spokoju. czy gedowi uda się pokonać cień, nie znając jego imienia? poznanie imienia przeciwnika wydaje się krokiem do pokonania wroga.

był moment, że wciągnęła mnie ta powieść. spokojne tempo, nauka odpowiedzialności za swoje czyny i innych ludzi, odkrywanie swoich możliwości. piękny, momentami poetycki język sprawił, że czułam się jak w baśni. za przekład należą się brawa stanisławowi barańczakowi. jednak fantastyka, magowie, smoki (wiem, upraszczam!) to nie jest to, co tole lubią najbardziej. w każdym razie, jeśli ktoś lubi takie rzeczy, a jeszcze nie czytał, polecam. 

ocena: 3,5/6.

sobota, 1 stycznia 2011

krótkie książkowe podsumowanie roku 2010:

ilość przeczytanych książek:  53 - jak dla mnie nie jest to mało, ale też mogłoby być więcej. w każdym razie projekt 52 książki zaliczony!

ilość książek napisanych przez kobiety: 20.
ilość książek napisanych przez mężczyzn: 33.
ilość książek polskich autorów: 14 (mało!).

największy zachwyt: żona adama moniki rakusy.
największe rozczarowanie: lala jacka dehnela.

ciągle jestem w trakcie czytania nowego murakamiego, dawkuję sobie tę przyjemność, żeby zbyt długo nie czekać na kolejny tom. tymczasem życzę Wam wszystkim kolejnego pięknego książkowego roku!